Pierwotnie artykuł ukazał się w TANGANIKA MAGAZYN, wydanie numer 2. Przedstawiam go poniżej z niewielkimi uzupełnieniami o nowe spostrzeżenia.
Wszystko zaczęło się od hodowli Xenotilapia ochrogenys Mzuri. Były to moje pierwsze „piaskówki”. Zostałem wówczas urzeczony „wachlarzem” niesamowitych zachowań tych przydennych mieszkańców najbardziej ekscytującego afrykańskiego jeziora. Od tamtej chwili moim marzeniem było zdobycie i posiadanie – moim zdaniem -najpiękniejszej z „piaskówek”- Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess”.

1. Akwarium dla Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess”
Trudno jest określić minimalne rozmiary akwarium dla tych ryb. Na podstawie własnych obserwacji z hodowli Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” mogę stwierdzić, że minimalna powierzchnia dna akwarium powinna mieć wymiary 120-150 x 50-60 cm. Wysokość nie jest tak istotna, 35-40 cm może być wystarczające. Na dnie powinien znajdować się drobnoziarnisty piasek. Ryby lubią go „przesiewać” przez skrzela w poszukiwaniu pokarmu. Inny rodzaj podłoża, np. grys dolomitowy, żwirek koralowy nie jest wskazany ze względu na rozmiar oraz możliwość wystąpienia „okaleczeń” polegających na urazach skrzeli ryb. Jako wystrój na dnie akwarium można ułożyć kilka otoczaków. Ważne jest, aby nie miały one ostrych „występów”, gdyż w przypadku wystraszenia się ryb może dojść do samookaleczenia, a przede wszystkim do uszkodzenia ich dużych i pięknych oczu. Dodatkową dekorację mogą stanowić rośliny z rodzaju AnubiasMicrosorium, które nie wymagają intensywnego oświetlenia i dość dobrze znoszą parametry „tanganikańskiej” wody. System filtracyjny powinien charakteryzować się dużą efektywnością i wydajnością przy jednoczesnym zachowaniu efektu „spokojnej wody”. Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” nie lubi silnego prądu (cyrkulacji wody) w akwarium. Jest to bardzo spokojna ryba, która w jeziorze żyje na znacznych głębokościach, gdzie ruch (prąd) wody jest niewielki. Jeśli w akwarium parametr ten będzie zbyt duży, pozbawimy się w ten sposób okazji obserwowania bardzo ciekawych i naturalnych zachowań ryb, ponieważ będą one walczyły z prądem wody. Oświetlenie nie powinno być zbyt intensywne. Przyzwyczajanie ryb do światła sztucznego oraz ewentualnej zmiany jego intensywności należy przeprowadzać ostrożnie i stopniowo. Z moich obserwacji wynika, że ryby reagują bardzo nerwowo na wszelkie modyfikacje oświetlenia. Akwarium nie powinno być ustawione bezpośrednio przy oknie i w bezpośredniej bliskości traktu komunikacyjnego. Duże natężenie ruchu domowników może powodować niepotrzebne, ciągłe napięcie nerwowe u ryb.
2. Dobór obsady i towarzystwo
Trudno jest jednoznacznie określić, jaka obsada i w jakim układzie płci byłaby najlepsza. Na pewno wyznacznikiem powinna być wielkość zbiornika oraz wystrój akwarium. Oczywiście zgodnie z zasadą – im większe akwarium, tym więcej ryb.
Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” jest rybą typowo haremową. Swoją przygodę-hodowlę z tymi rybami zaczynałem od 6 sztuk, których układ płci był 1/5. W niedługim czasie nabyłem kolejnych 5 egzemplarzy. Finalnie, stado liczyło 11 ryb w układzie 4/7. Niewątpliwie zachowania ryb są o wiele ciekawsze, gdy w stadzie jest kilka samców. Dochodzi wówczas do niegroźnej rywalizacji – prezentacji siły, innymi słowy nasze stado funkcjonuje „niemal naturalnie”. Uważam, że układ 1 samiec na 2-3 samice byłby optymalny.
W kwestii doboru towarzystwa dla Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” należy być bardzo ostrożnym. Na początku trzymałem je z 4 sztukami Xenotilapia papilio Mpimbwe. Trwało to tylko 2 dni. Dziś mogę stwierdzić, że było to błędem. Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” jest bardzo spokojna i do jej towarzystwa nadaje się ryba tylko i wyłącznie o podobnym usposobieniu.
Prawdopodobnie, dobrym towarzystwem na dno dla Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” może być np. Xenotilapia sp. „Fluorescent Green”, Xenotilapia ornatipinnis lub Xenotilapia longispinnis.
Jeśli chodzi o toń wodną, to aktualnie w moim zbiorniku pływają Paracyprichromis brieni oraz Lamprichthys tanganicanus. Ryby dobrze znoszą wspólną egzystencję nie przeszkadzając sobie nawzajem w „pływaniu”. Potwierdzeniem powyższego są kolejne udane tarła Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess”.
3. Zakup ryb
Zakupuryb, a w szczególności tak delikatnych jak przedstawiciele rodzaju Xenotilapia,zdecydowanie powinno się dokonać u sprawdzonego i wiarygodnego dostawcy lub hodowcy. Jeśli już się zdecydujemy na zakup ryb z odłowu, należy się upewnić czy ryby przeszły kwarantannę, najpierw w firmie zajmującej się odłowem ryb z jeziora, a następnie u bezpośredniego importera, u którego będziemy dokonywali zakupu. Powinniśmy również sprawdzić czy ryby chętnie pobierają pokarm, czy nie są apatyczne i nie mają zadrapań, okaleczeń czy infekcji zewnętrznych itp. Byłoby dobrze, gdyby istniała możliwość sprawdzenia, jak wyglądają ekskrementy ryb, które planujemy zakupić.
Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” jest rybą bardzo delikatną, dlatego aklimatyzacja powinna przebiegać w odpowiednio przygotowanych do tego celu warunkach. Akwarium powinno być dojrzałe, tzn. w pełni przejść cykl azotowy. Jeśli już zdecydujemy się na zakup ryb, powinniśmy zapytać sprzedawcę o podstawowe parametry wody, w której ryby pływają i postarać się o przygotowanie wody o zbliżonych parametrach. Zapytać powinniśmy również o pokarm, jaki aktualnie ryby najchętniej pobierają – ułatwi to zdecydowanie ich aklimatyzację. Po przywiezieniu ryb musimy sprawdzić, jak zniosły podróż. Zwracamy uwagę na oczy, płetwy, skórę, patrzymy czy ryby nie oddychają zbyt nerwowo itp. W razie potrzeby stosownie reagujemy. Akwarium docelowe powinno zostać właściwie przygotowane, filtracja – jak napisałem wcześniej – wydajna, ale „spokojna” – kilka kryjówek, aby ryby miały swój azyl. Podczas aklimatyzacji oraz w początkowym okresie hodowli nie zalecałbym sztucznego doświetlania akwarium.
4. Opieka i żywienie
Aby stado przejawiało wszelkie symptomy zachowań zdrowych ryb – aktywne poszukiwanie pokarmu, adoracja samic przez samców, fascynujące zachowania godowe uwieńczone tarłem – należy bezwzględnie przestrzegać kilku żelaznych zasad: odpowiednio dobrana wielkość akwarium z właściwą filtracją, regularnie prowadzone podmiany wody o stałych parametrach, stonowane (przynajmniej na początku) oświetlenie zbiornika, dekoracja umożliwiająca komfortową egzystencję ryb oraz właściwie skomponowana, różnorodna dieta. Po spełnieniu tych warunków ryby z pewnością odwdzięczą się nam nie tylko ciekawymi zachowaniami, ale także urzekającym wyglądem.
W tym miejscu chciałem wspomnieć o podstawowych parametrach wody, które osobiście staram się utrzymywać.
Parametr | Jednostka | Wartość |
Temperatura | oC | 24 – 25 |
Odczyn wody | pH | 8,2 – 8,6 |
Twardość ogólna | GH | 10 – 12 |
Twardość węglanowa | KH | 13 – 15 |
Przewodność | S | 600 – 640 |
Amoniak | ppm | 0 |
Azotyny | ppm | 0 |
Azotany | ppm | maksymalnie 10 – 15 |
Wodę do okresowej podmiany odpowiednio przygotowuję wykorzystując do tego celu syntetyczną sól Instant Cichlid firmy Aquarium Systems przeznaczoną do uszlachetniania wody w hodowli pielęgnic afrykańskich. Soli dozuję tyle, aby zbliżyć się z podstawowymi parametrami wody do tych „naturalnych”. Po każdej podmianie wody dodaję do akwarium porcję witamin.
Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” należy do ryb mięsożernych, jednak w jej diecie powinien się również znaleźć sztuczny pokarm roślinny, najlepiej z dodatkiem spiruliny.
W moim przekonaniu ryby te nie stwarzają większych problemów żywieniowych. Osobiście podaję im pokarmy sztuczne (HIKARI: Plankton, Excel i Gold; Spirulinę OSI: płatki i granulat; DAINICHI: color FX, veggie deluxe, veggie FX, primary krill i color supreme) oraz mrożonki (wodzień, cyklop, mysis, artemia, dafnia, moina, bosemiden, kryll, larwa komara, small mix, czerwony plankton, jaja krabów). Z obserwacji wiem, że w diecie tych ryb obowiązkowo musi znajdować się i stanowić podstawę pokarm naturalny, czyli mrożonki, a szczytem marzeń byłoby podawanie rybom „zdrowego”, żywego pokarmu np. wodzienia lub larw komara pochodzącego z pewnego źródła. Częstotliwość podawania przeze mnie pokarmów sztucznych to raz na jeden lub dwa dni. Jeśli chodzi o częstość karmienia ryb to polecam od 2 do maksymalnie 4 razy dziennie, w takiej ilości, aby porcję pokarmu ryby zjadły w przeciągu, co najwyżej 5 minut. Przyznam, że pobieranie pokarmu przebiega relatywnie spokojnie i powoli.
Zdrowe ryby bardzo chętnie przystępują do żerowania. Podany pokarm pobierają zarówno z dna jak i z toni wodnej. Zdecydowanie sprawniej wychodzi im to pierwszym sposobem.

Są jednak i momenty „zastoju”, które określiłbym jako chwile odpoczynku. Obserwuję to zjawisko najczęściej po zakończonym żerowaniu, jednak trwa to nie dłużej niż kilkanaście minut.
5. Rozmnażanie i wychów narybku
Zaobserwowanie zachowań mogących świadczyć o zbliżającym się tarle na pewno wzbudza w każdym akwaryście dreszczyk emocji. Jest to wydarzenie, na które każdy hodowca czeka z wielką niecierpliwością oraz pewną dozą niepewności, czy uda się odnieść sukces.
Rozpoczynając przygodę z tymi rybami nie miałem jeszcze wiedzy, w jakich grupach społecznych żyją.Czy inkubacji dokonuje jeden rodzic, czy obydwoje? Co z wyborem miejsca na tarło? Czy miejsce tarła jest jednocześnie miejscem wychowywania narybku? Pytań i podobnych wątpliwości miałem bardzo wiele ze względu na brak jakichkolwiek informacji w dostępnej literaturze, czy Internecie. Każdej próbie rozrodu tych ryb towarzyszyło niesamowite napięcie i ciekawość. Co będzie dalej, jakie będą zachowania i czym się zakończą? Chyba nigdy nie zapomnę wrażeń, które towarzyszyły moim obserwacjom.
Na wydarzenia związane z rozrodem czekałem z wielką niecierpliwością. Scenariusz był mniej więcej taki. Dominujący samiec zaczął czynić zaloty do jednej z samiczek.

Zbliżając się do swojej wybranki napinał wszystkie płetwy, poruszając energicznie workiem gardłowym, a ciało wyginał charakterystycznie w literę „S”. Podczas zalotów ubarwienie samca stawało się bardziej wyraziste i intensywne. Czerwona plama na płetwie grzbietowej była wówczas naprawdę bardzo jaskrawa. Płetwy brzuszne nabierały granatowego koloru nie tracąc przy tym swojej przezroczystości. Worek gardłowy również nabierał ciemniejszego odcienia. Zakończenie każdego pojedynczego tańca godowego sfinalizowane zostawało pochyleniem sylwetki pod kątem około 45o do podłoża głową w dół. Samica, jeśli była zainteresowana zalotami samca, również dawała mu określone znaki świadczące o gotowości odbycia tarła. Spoczywała wówczas na piasku, w wybranym przez samca miejscu, napinając płetwę grzbietową z jednoczesnym wykonywaniem przy samym dnie „obrotów w miejscu” w zupełnie przypadkowych kierunkach. Samica w partii brzusznej stawała się lekko zaokrąglona. W przypadku, gdy samica zbytnio oddalała się od wybranego przez samca miejsca, samiec ponownie starał się ją tam zwabić. Składał wówczas płetwy brzuszne, odbytową i ogonową, natomiast napinał intensywnie grzbietową i w takiej „konfiguracji” energicznie płynął w kierunku wybranego wcześniej miejsca. Samica z reguły podążała wówczas za nim. Zaloty trwały średnio od 2 do 3, czasami 4 dni. W końcowej fazie, na kilka do kilkunastu godzin przed tarłem uwidaczniało się (powiększało) pokładełko samicy.
Podczas tarła samiec, w opisany powyżej sposób „prężył się i nadymał” próbując wzbudzić u swej wybranki jak największy zachwyt. Samica z kolei wykonywała charakterystyczne zwroty całego ciała z napiętą płetwą grzbietową w miejscu gdzie miało się odbyć tarło, starając się jakby „wygładzić i oczyścić” miejsce składania ikry. Samiec ani przed, ani w trakcie tarła nie wykonywał żadnych budowli godowych, kraterów, dołków czy kopczyków. Tarło odbywało się na zupełnie płaskim piaszczystym dnie. Próby podpłynięcia innych ryb w rejon tarła kończyły się dla nich fiaskiem, do akcji od razu wkraczał samiec (zdarzało się, ale rzadko, że samica również) i przepędzał niepożądanego intruza. Po intensywnych zalotach nadchodziła chwila, kiedy samica zaczynała składać ikrę. Odbywało się to wtedy, gdy samiec podpływał tuż za samicę. Płynęła ona bardzo powoli, przy samym dnie, delikatnie składając jednorazowo od jednego do kilku (nawet 7-8 sztuk) ziarenek ikry.

Samiec płynąc za samicą w bezpośredniej bliskości, zapładniał ikrę, po czym samica wykonywała nawrót i zbierała ziarenka do pyska. Wykonywała jeszcze kilka ruchów pyskiem, które jakby imitowały zbieranie ikry z dna. Po odbytym tarle samica była zupełnie ignorowana przez samca, a nawet przeganiana. Samiec był gotowy do zalotów i tarła z drugą samicą dosłownie w kilka minut po poprzednim. Wszystkie tarła, które obserwowałem odbywały się w godzinach wieczornych, pomiędzy 18.00 a 20.00.
Ikrę inkubowała wyłącznie samica i trwało to z reguły 18-21 dni. Po tym okresie następowało przygotowywanie się samicy do wypuszczenia maluszków i sprawowania kilkudniowej opieki nad potomstwem. Jest to dość charakterystyczne zachowanie a symptomy jego łatwo zauważyć. Samica wybiera w akwarium ustronne miejsce i pilnuje go nie wpuszczając na ten teren żadnej innej ryby, włącznie z samcem, z którym odbyła tarło. Kiedy nie ma w pobliżu wybranego miejsca innych ryb, samica wypuszcza maluchy z pyska na żer. Narybek w pośpiechu przeczesuje piasek w poszukiwaniu pokarmu. W chwili jakiegokolwiek zagrożenia samica wykonuje charakterystyczne ruchy pyskiem, które są jakby sygnałem dla maluchów o zbliżającym się zagrożeniu. Na takie znaki opiekującej się mamy, narybek pośpiesznie wpływa do jej pyska. Rywalizacja o to, kto pierwszy ma się tam znaleźć jest naprawdę zażarta.

Z reguły opieka samicy nad maluchami trwa około 4-6 dni.

W tym okresie samica dość troskliwie opiekuje się narybkiem, strzegąc go i broniąc przed pozostałą, dorosłą częścią stada. Czynność tą realizuje na dwa sposoby. Jeśli wtargnięcie innego osobnika na rewir opieki nad młodym narybkiem jest dość gwałtowne, samica natychmiast interweniuje przeganiając go, by po chwili powrócić do młodych. Narybek w tym czasie opada i leży nieruchomo na dnie. Jeśli natomiast intruz zbliża się powoli, samica w pośpiechu zbiera maluchy, by następnie przegonić niepożądanego „gościa” z narybkiem w pysku.
W pierwszych samodzielnych dniach życia bez samicy narybek trzyma się w stadzie, pływając ławicą tuż przy dnie i przeczesując piasek w poszukiwaniu pokarmu. Na początku odbywa się to w rejonie, w którym żerowały pierwotni, mając pod bokiem bezpieczny azyl w postaci pyska samicy. Jednak z dnia na dzień narybek staje się śmielszy, penetrując i zapuszczając się w coraz dalsze rejony akwarium. W chwilach zagrożenia, np. w przypadku podpłynięcia dorosłego osobnika opadają na dno i trwają w bezruchu do czasu, aż ryba odpłynie. Z upływem czasu stado zaczyna się rozpraszać i przestaje reagować na obcowanie i bliskość osobników dorosłych.
Spotkałem się z opinią, że jeśli w zbiorniku hodowana jest tylko Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess”, nie ma konieczności odławiania inkubujących samic w obawie o utratę narybku. Postanowiłem sprawdzić wiarygodność tego twierdzenia. Faktycznie, dorosłe ryby zupełnie ignorują maluchy, nie zwracając na nie w ogóle uwagi, a dowodem skrajnej ignorancji były odbywane kolejne tarła wśród młodego narybku.
Na początku postanowiłem, że nie będę odławiał inkubujących samic,których było siedem. Najpierw trzy z nich wypuszczały maluchy w mniej więcej tygodniowych odstępach czasu.Potem nastąpiła krótka przerwa, która trwała około miesiąca. Następnie cztery kolejne samice, również w podobnych odstępach czasu, wypuszczały swoje stada maluszków. Jednak zauważałem stopniowe zmniejszanie populacji narybku. Co było przyczyną tego zjawiska nie wiem. Z siedmiu miotów pozostało tylko 35-37 sztuk narybku. Zakładając, że każdy miot liczył około 10-15 szt., to całość narybku powinna wynosić, co najmniej 70 szt. Być może nocą, kiedy przypadkowo znalazł się on w pobliżu pyska dorosłej ryby był instynktownie przez nią zjadany, niestety nie wiem tego do dziś. Przyznam, że w sumie około 12-15 martwych maluchów wyłowiłem ze zbiornika. Czy narybek ten został zabity przez dorosłe ryby? Czy były to najsłabsze genetycznie osobniki? Odpowiedzi na te pytania nie znalazłem. Proces ten trwał około 5-7 dni. Po tym czasie zjawisko „padania” narybku ustępowało. Reasumując, z omawianych 7 miotów „przepadło”, co najmniej około 20-30 sztuk młodych ryb.
W chwili obecnej inkubujące samice odławiam do tzw. kotnika, w którym znajduje się kilka kamieni i kilkumilimetrowa warstwa piachu na dnie. O stabilność podstawowych parametrów wody jestem spokojny, ponieważ pomiędzy kotnikiem, a zbiornikiem głównym zapewniłem ciągły obieg – wymianę wody.

Samicę, ze zbiornika głównego do kotnika, odławiam na kilka dni przed wypuszczeniem narybku. Po wypuszczeniu maluchów, kiedy samica nie przejawia już żadnego zainteresowania narybkiem wraca z powrotem do akwarium ogólnego. Maluszki pozostają w kotniku i spokojnie dorastają do wymiarów, umożliwiających im bezpieczną egzystencję w zbiorniku głównym. Ten sposób wychowu zapewnia 100% przeżywalność narybku.
6. Zachowanie
Pierwsze określenia, jakie przychodzą mi na myśl żeby opisać zachowania i charakter tych ryb to: spokój, harmonia i płochliwość. Ryby bardzo żywiołowo i energicznie reagują na gwałtowne ruchy wokół zbiornika oraz na każdą zmianę natężenia oświetlenia. Słowo agresja do tych ryb w ogóle nie pasuje. Poza okresem godowym w stadzie panuje zupełna zgoda i spokój. Przysłowiowe potyczki pomiędzy samcami o ustalenie w stadzie hierarchii występują bardzo rzadko i nie noszą znamion walk. W moim akwarium raz jedyny byłem świadkiem jak dwa samce „sczepiły się” pyskami na kilka sekund, po czym każdy odpłynął w swoją stronę. Rutynowe przepychanki polegają na kilkudziesięciocentymetrowym przegonieniu drugiego osobnika. Pomiędzy samicami w ogóle nie zauważyłem jakichkolwiek utarczek.
Stado z reguły spędza czas na żerowaniu, charakterystycznie przeczesując piaszczyste dno w poszukiwaniu pokarmu. Akwarium zdecydowanie nabiera wigoru i dynamiki, kiedy ryby szykują się do tarła. Dominujący samiec zaprowadza wówczas w nim „porządek”. Obiera rewir w obrębie, którego będą odbywały się zaloty, a następnie tarło. W tym czasie nie dopuszcza do niego pozostałych ryb skutecznie je odganiając. Rewir ten ma około 30-60 cm średnicy, a samiec efektywnie pilnuje go i broni.
Ryby te są zgodne w obrębie swojego gatunku. W jednym zbiorniku może żyć nawet kilka pokoleń, począwszy od młodego narybku do osobników dorosłych, bez jakichkolwiek przejawów agresji i napastliwości. Aktualnie nawet największa młodzież, która pływa w zbiorniku głównym i liczy sobie już ponad 6 cm, jest zupełnie ignorowana przez ryby dorosłe, nawet podczas zalotów i tarła.
7. Ciekawostki
Zaobserwowałem kiedyś ciekawą sytuację z udziałem samicy wypuszczającej maluchy. Po podaniu rybom pokarmu, samica z maluchami w pysku podpływała do pokarmu, pobierała jego nieznaczne ilości, następnie płynęła w ustronne miejsce za kamienie w róg akwarium. Przeganiała znajdujące się tam ryby i upewniwszy się, że jest już bezpiecznie, wypuszczała maluchy. Widać było, że narybek intensywnie żeruje w toni wodnej wokół pyska samicy. Po około 15-20 sekundach maluchy były zbierane i samica powtórnie płynęła do miejsca, gdzie leżał na dnie pokarm. Potem znów płynęła za kamyki i ponownie wypuszczała maluchy. Takich manewrów samica wykonała około siedmiu. O co chodziło w tym zachowaniu? Czy może było to karmienie maluszków, czy też żer samicy z narybkiem, których nie chciała zostawić bez opieki? A może są inne wytłumaczenia tego zachowania – odpowiedź pozostawiam czytelnikowi.
Kolejna sytuacja, którą udało mi się zaobserwować miała miejsce podczas jednego z odbywanych przez ryby tareł. Samiec kilka razy (3 może 4) po złożeniu przez samiczkę pojedynczego ziarenka ikry podpływał, brał je do pyska i energicznie „mieszał” przez około 10-15 sekund. W tym czasie odpływał na około 20-30 cm od miejsca tarła i wypluwał ziarno ikry na piach, po czym rozpoczynał polewać ikrę mleczem. Czynność tą wykonywał około 2-3 razy nad każdym ziarenkiem ikry do chwili, aż podpłynęła samica i chwyciła ją do pyska.
Innym razem podczas tarła, mniej więcej w połowie całego rytuału, ryby, ot tak sobie, zmieniły miejsce tarła, wybierając nowy obszar w przeciwległym końcu zbiornika. Jak to zachowanie odnieść do naturalnego biotopu i o czym ono może świadczyć?
Kiedyś, podczas jednego z tareł, kilka razy (2 do 3) pomiędzy tarlaki wpływała druga samica, wprowadzając tym samym nerwową atmosferę. Jak się później okazało samica ta była również gotowa do odbycia tarła, miała powiększone i wysunięte pokładełko. Samiec, do chwili wytarcia się z pierwszą samicą, skutecznie ją za każdym razem odganiał, ale po skończonym tarle ochoczo przystąpił z nią do kolejnych godów. Nastąpiło to niemal natychmiast po tym jak pierwsza samica opuściła rejon tarła.
Ostatnio, jedna z inkubujących samic, która została odłowiona do kotnika wypuściła 10 sztuk narybku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pięć z nich nie miało woreczków żółtkowych i były już w pełni ukształtowane. Natomiast druga piątka miała jeszcze woreczki żółtkowe, które zniknęły dopiero po około tygodniu. Różnica wiekowa narybku musiała wynosić, co najmniej 7 dni lub więcej. Pytanie, jak do tego doszło, że jedna samica inkubowała narybek w różnym wieku? Najprawdopodobniej inna „mama”, z nieznanych przyczyn, musiała po jakimś czasie „wypluć” rozwijającą się ikrę, a ta z kolei musiała ją pozbierać. Żałuję tylko, że nie byłem świadkiem tych wydarzeń, wówczas byłbym przekonany o słuszności moich przypuszczeń.
8. Epilog
Jeśli ktoś chce rozpocząć przygodę zXenotilapia nigrolabiata „Red Princess”, powinien pogodzić się z faktem, przynajmniej na początku, że w akwarium będzie pływać tylko i wyłącznie stado tych ryb. Jest to szczególnie istotne podczas aklimatyzacji ryb, gdzie zapewnienie im spokoju jest wręcz niezbędne. Oczywiście można od tego odstąpić, ale wówczas możemy narazić ryby na niepotrzebny stres, gdyż jakiekolwiek inne ryby najprawdopodobniej je zdominują.
Wiem o udanej, wspólnej egzystencji tych ryb z Xenotilapia papilio Tembwe, które uchodzą za jedne z bardziej agresywnych ksenotilapii. Należy jednak podkreślić, że Xenotilapia papilio Tembwe została wpuszczona do zbiornika, kiedy stado Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” na dobre się już zadomowiło w akwarium. Ponadto na podkreślenie zasługuje fakt, że ryby obydwu gatunków ksenotilapii były młode i mierzyły zaledwie 3-5 cm. Sukcesu należy się również dopatrywać w rozmiarze-wielkości akwarium oraz jego urządzeniu-wystroju przy jednoczesnym zapewnieniu właściwych parametrów wody, odpowiedniej filtracji itp. Czy takie połączenie uwieńczone byłoby sukcesem w przypadku ryb dorosłych? No właśnie, zapewne ile przypadków tyle różnych „odpowiedzi”.
Akwarium z Xenotilapia nigrolabiata „Red Princess” nie należy do zbiorników „dynamicznych”, oczywiście poza okresem zalotów i tarła. Jest to spokojny zbiornik z przepięknymi rybami (fot.8), które za dobrą opiekę i stworzone im właściwe warunki hodowlane odwdzięczą się opiekunowi niesamowitymi zachowaniami, wspaniałymi kolorami oraz harmonią międzypokoleniowej egzystencji. Możliwość takich obserwacji na pewno dostarcza niezapomnianych wrażeń każdemu hodowcy.

Podczas całego okresu hodowli tych ryb nie miałem z nimi (i tak jest do dziś) żadnych problemów zdrowotnych. Jedynie na samym początku wystąpiły dwie sytuacje, kiedy musiałem zastosować Bactopur Direct (1 tabletka na 50 litrów wody). Pierwszy przypadek dotyczył wpuszczenia ryb, po ich nabyciu, do akwarium gdzie pływały inne ksenotilapie (pomimo szeregu zabiegów przygotowawczych). Z kolei drugi określiłbym jako „syndrom niedojrzałego akwarium”, kiedy ryby zostały wpuszczone do zbiornika docelowego. Dziś, oceniając przedstawione wydarzenia z perspektywy czasu, jestem przekonany, że w obydwu przypadkach popełniłem błędy a zaistniałych sytuacji z pewnością można było uniknąć.